Home O kobietach Do tych, którzy biorą odpowiedzialność za rodzinne patologie

Do tych, którzy biorą odpowiedzialność za rodzinne patologie

autor: Marta Mauer-Włodarczak
1 komentarz 1078 odwiedzin

Naprawdę są tacy. Jest ich wielu.

Oni będą wiedzieli, że ten tekst jest o Nich, ale odepchną tę myśl. Ich poczucie nadmiernej odpowiedzialności przez lata karmione poczuciem winy nie pozwoli im choćby przez kilka sekund pomyśleć o sobie samych z troską ani współczuciem. Bo wierzą, że Im samym troska się nie należy, Oni są od tego, żeby troską otaczać innych. Nie mogą przestać, bo Inni wówczas reagują oburzeniem. Oni dają, Inni biorą. Takie są reguły gry.

Kto spisał takie reguły? Spisała je pokoleniowa trauma. Matka używana przez babkę do regulowania jej potrzeb emocjonalnych, babka używana przez prababkę …

Oni przychodzą na świat i w oczach rodzica widzą oczekiwania, których nie zdołają spełnić. Gra się właśnie rozpoczyna. Ich zadanie polega na tym, żeby sprawić, aby rodzic był wreszcie szczęśliwy. Od tej chwili niemowlę ma stać się matką dla swojej matki i ojcem dla swojego ojca. Ma przewidywać potrzeby emocjonalne rodzica i je zawczasu zaspokajać. Ma surowo zakazane być sobą. Bycie sobą krzywdzi Innych. Ma żyć dla Innych, być odpowiedzialne za Innych, nadodpowiedzialne. Tak zaczyna się proces pozbawiania własnej tożsamości, który trwa… czasem do końca, zataczając kolejne koło dziedziczonej traumy.

Jako dorośli budzą podziw, lęk, złość. Postrzegani zwykle jako silni, niezłomni, nieomylni rozbudzają oczekiwania tych, którzy chcą się widzieć jako słabi. Słabym się należy, Niezłomni mają obowiązek dźwigać więcej i więcej. Odmowa wzięcia na swoje barki kolejnych „słabych” będzie się wiązała z poczuciem winy. Dlatego nie odmówią. Dźwigną. Ale nie znaczy, że udźwigną. Niezłomni na pozór, zostali już złamani w dzieciństwie. Teraz nie boją się o siebie. Siebie nigdy nie było. Boją się ciągle o Innych.

Oni nieustannie spłacają dług wdzięczności. Wierzą, że kiedy spłacą dług, zostaną wreszcie zwolnieni z poczucia winy, z przymusu brania odpowiedzialności za innych. Problem jest tylko jeden: nigdy żadnego długu nie zaciągnęli, a on cały czas rośnie…

Ten wpis dedykuję tym, którzy pełnią rolę bohatera w rodzinach alkoholowych, rodzinach dulskich (na pozór idealnych) i tych jawnie przemocowych. Pamiętajcie, że pewnych granic nie warto przekraczać. Jeśli ktoś nie chce zostać uratowanym, to nie pozwoli się uratować. Dla niektórych bycie nieszczęśliwym jest jedynym sposobem na bycie wyjątkowym. I tej wyjątkowości za nic nie dadzą sobie odebrać. Bohater może, co najwyżej stać się jednym z nich kontynuując pokoleniową traumę.

1 komentarz

I W 20 grudnia 2017 - 12:54

Idealnie w punkt opisane. Tak się właśnie czuję. Jak rodzinny winowajca mimo woli. Niczego złego nikomu nie zrobiłam, tylko to poczucie winy… Na szczęście kilka lat temu się otrząsnęłam, poczytałam, poszukałam i dzisiaj jestem inną osobą.

Odpowiedz

Możesz śmiało komentować

W ramach tej witryny stosujemy pliki cookies. Akceptuję Dowiedz się więcej